c.d. ŁAGÓW I CZERWONE MAKI

Weekend, czekamy zawsze z niecierpliwością. Dwa dni, kiedy możemy w całości spędzić je razem. I niedzielne, nieoczekiwane wypady za miasto, bliżej wody, jeziora. Tym razem upał w mieście dał o sobie znać i postanowiliśmy jechać do Łagowa. 

Po drodze mijaliśmy czerwone pola, pola usiane ogromną ilością czerwonych maków. Zupełnie jak na płótnach Moneta i Maneta. Nagły postój wśród pól. Po prostu musieliśmy nacieszyć się tym ulotnym widokiem. Chciałoby się zerwać je wszystkie, niestety są zbyt delikatne, zwiędłyby natychmiast. Kilka fotek. I dalej w drogę.

Dojechaliśmy do celu naszej wyprawy – Łagów. Niewielka miejscowość o niezwykłym klimacie i niesamowitym uroku. Przypomina trochę Kazimierz. Tak samo zjeżdżają tutaj artyści, filmowcy i muzycy.

Spacer wokół dwóch jezior, drogą wiodącą przez Park Krajobrazowy i rezerwat przyrody. Widoki warte zapamiętania i ponownego obejrzenia :-) Brakowało tylko rowerów, byśmy mogli podziwiać więcej i więcej... 

Nie obyło się bez zjedzenia gofrów, koniecznie z bitą śmietaną i owocami.
A kiedy głód już na dobre dał o sobie znać, postój w knajpce przy samym jeziorze (na jeziorze) i ryba z grilla.

Na koniec weszliśmy na zabytkowy wiadukt kolejowy o wysokości 25 metrów, aby móc podziwiać z góry, tą piękną malowniczą miejscowość.